Władysław Grabowski był absolwentem Szkoły Morskiej w Tczewie, którą ukończył w 1928 r. wraz z m.in. Karolem Olgierdem Borchardem i Michałem Leszczyńskim, odbył praktykę na owianym legendą „Lwowie”- pierwszej kolebce polskich nawigatorów. Następnie pełnił służbę na wielu statkach pływających pod polską banderą, by wreszcie poprzez awanse na kolejne stopnie ofcerskie, 13 grudnia 1937 otrzymać dyplom Kapitana Żeglugi Wielkiej. Na przełomie 1937 i 1938 r. został pilotem w gdyńskim porcie. Funkcja ta wymagała od niego doskonałej praktyki morskiej, wielkiego doświadczenia, odwagi oraz wiedzy, cech, które zarówno w czasach mu współczesnych, jak i w dniu dzisiejszym charakteryzują osobę pilota portowego. Cech niezbędnych, gdyż już samo wejście na ogromny nieraz statek z pokładu niewielkiego stateczku pilotowego, który, często pod osłoną nocy i w cięzkich warunkach tańczy na morskich falach, nie jest rzeczą prostą. Później dzięki wspomnianej wiedzy i doświadczeniu należy umożliwić temu statkowi bezpieczne wejście, a następnie wyjście z portu, poprzez właściwe doradztwo kapitanowi. Pilot musi więc być osobą pewną i odważną. Kpt. Grabowski posiadał oba te przymioty, świadczy o tym wybór życiowej drogi, praca której się podjął, to jak żył, a może przede wszystkim to jak zginął.
Pełnił obowiązki pilota do 13 września 1939r., kiedy to zwolniony ze służby w Urzędzie Morskim, po otrzymaniu polecenia dołączenia do Marynarki Wojennej, bądź floty handlowej, wraz z kilkoma kolegami wydostaje się z oblężonej Gdyni na pokładzie jachtu „Strzelec II”, by zakończyć brawurowy rejs w Szwecji, gdzie przydzielono ich na statek S/S „Rozewie”. Później, 1 stycznia 1940 r., objął stanowisko I oficera na s/s „Wigry”, by po nieco ponad roku, 20 stycznia 1941, zostać jego kapitanem.
Statek pod dowództwem Grabowskiego pełnił służbę w konwojach atlantyckich, w warunkach ciągłego zagrożenia ze strony floty wojennej niemieckiego agresora.
Ostatni raz wykazał się odwagą 15 stycznia 1942, kiedy podczas olbrzymiego sztormu, w pobliżu brzegów Islandii, nakazał opuszczenie statku, który po awarii maszyny i steru, dryfował bezwładnie na skały, miotany przez fale rozszalałego oceanu. Odmówił zejścia z pokładu, do ostanich chwil oświetlając miejsce ratowania się załogi, która próbowała zająć miejsce w szalupach z których pierwsza uległa zniszczeniu, a druga po opuszczeniu odwróciła się do góry stępką. Zatonął wraz ze swoim statkiem, będąc kolejnym, który dochował wierności pięknej marynarskiej tradycji zostając na mostku do samego końca.
Podczas obchodów tegorocznych Dni Morza, by wyrazić swoje uznanie i podziw dla kpt. Grabowkiego Polskie Stowarzyszenie Pilotów Morskich ufundowało tablicę poświęconą jego imieniu.
Uroczystość odsłonięcia odbyła się w asyście honorowej Marynarki Wojennej, przy obecności przedstawicieli Straży Pożarnej, Straży Granicznej i Policji. Przybyło wielu znamienitych gości: kmdr rez. Wiesław Grabowski- syn Władysława Grabowskiego, poseł na Sejm RP Małgorzata Zwiercan, przewodnicząca Rady Miasta Gdyni pani Joanna Zielińska, szef sztabu 3 flotylli okrętów kmdr Wojciech Sowa, komendant portu wojennego w Gdyni, kmdr Andrzej Łysakowski, prof. Daniel Duda – pomysłodawca ufundowania tablicy, prof. admirał Czesław Dyrcz, dr Jerzy Litwin – dyrektor Narodowego Muzeum Morskiego w Gdańsku, Stanisław Śliwa – prezes Krajowego Związku Piłsudczyków RP, o.Edward Pracz – duszpasterz ludzi morza, który tablicę poświęcił, Witold Bogdański – prezes Stowarzyszenia Poloni Islandzkiej, kpt ż.w. dr Andrzej Królikowski – przewodniczący Stowarzyszenia Kapitanów Żeglugi Wielkiej i prezes Ligi Morskiej i Rzecznej.
Tablicę umieszczono na budynku przy ul. Warsztatowej 12, który jest siedzibą gdyńskich pilotów. Nadaje to jej szczególny symboliczny wymiar, gdyż wykazuje ciągłość polskich tradycji morskich i więź łączącą obecnych pilotów z ich poległym kolegą. Będzie również przypomnieniem dla każdego, że w chwili próby należy zachować się w sposób godny Tego, którego imię na niej widnieje. Że należy zachować się jak trzeba. Że honor, odwaga i koleżeństwo to słowa, które wciąż mają znaczenie.
Opracowanie: C.K.